Zdjęcia ślubne Tczew | Paulina i Jacek | Sesja ślubna na moście
Paulina i Jacek skontaktowali się ze mną już po swoim ślubie. Po wymarzonej ceremonii i sesji na greckiej wyspie chcieli mieć dodatkową sesję. Zdjęcia miały zakładać dynamiczne używanie światła, naturalnego i sztucznego, co za tym idzie rygorystyczne planowanie pory i miejsca. Ustaliliśmy dwie lokalizacje. Pierwsza to nieco alternatywne ujęcie, ale opiera się o rodzinne tereny Pary Młodej, zaś wczesna pora opowiadała się za znalezieniem jakiejś osłony. Mocne tło, jak dla sesji modowych, dały mosty wiślane znane dobrze producentom filmowym. Klasyk w polskiej kinematografii.
Sesja na moście – zdjęcia ślubne Tczew
Na miejscu spotkało nas załamanie pogody. Potężna ulewa przez ponad 2 godziny przetrzymała nas w samochodach. Z uwagi na napięty harmonogram pary Młodej sesja zawisła na włosku. Lało tak bardzo, że nie było co marzyć nawet o zdjęciach pod parasolem. Czekaliśmy w niepewności, a słońce kontynuowało bezpowrotnie wędrówkę ku zachodowi. Czasem taka sytuacja kryzysowa, pozwala zagubić atmosferę sztuczności i rozbić bańkę formalności. Było apogeum, utrata nadziei, nasze motywowanie i wybuch zaangażowania u modeli.
Ostateczna decyzja – zachowamy się elastycznie i innymi słowy – weźmiemy to, co jest do wzięcia. To co niezaplanowane często obdarowuje nieoczekiwanym. Deszcz zmienił wizualnie naszą lokację. Było mokro, ale z drugiej strony pojawiły się odbicia i niepowtarzalny klimat. Po burzy nastąpiła chwila pauzy, zatrzymania. Wyrównane światło podgrzewało słońcem schodzące ze sceny. W konsekwencji – subtelność.
Skupiliśmy się z Moniką na naturalnych ujęciach, portretach. Praca była intensywna, co nie przeszkodziło mi podumać na temat radzieckiego bokehu. Mając takie perspektywy w tle, gdzie tyle się dzieje, szkoda to rozmywać otwieraniem przysłony w totalne mydło. Zdecydowanie lepiej rozkręcać takie tło, rozedrgać, rozdenerwować…
Sesja ślubna na plaży
Następnie nasz plan przewidywał zdjęcia nad brzegiem morza i dynamikę tonalną doświetlanych scen. Rajd na plaże niewiele pomógł – ponieważ deszcz zabrał nam zbyt wiele czasu. Słońce chyliło się już ku zachodowi. Zmieniliśmy jednak zaplanowane oświetlenie na delikatniejsze, a nastawy aparatów na bliskie maksimum. Pracowaliśmy do oporu. Zmiana kalibru świateł skończyła się na świecach. Słońce zaszło i z minuty na minutę zbliżał się zmrok. W plenerowym studiu jakby zgasła jedna lampa upraszczając oświetlenie. Im ono prostsze tym jednak silniejsze w wymowie.
Pary zainteresowane wykonaniem sesji poślubnej lub narzeczeńskiej, w naszych bliższych i dalszych okolicach, zapraszam do kontaktu.